E-commerce

Czy zakaz handlu rozrusza polskie showroomy?

Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę stopniowo wygaszającą handel w niedzielę. Choć nowe prawo przewiduje wiele wyłączeń, z pewnością odbije się sporym echem w polskim retailu. Dla kogo nowa sytuacja będzie wyzwaniem, a dla kogo szansą?

Przyjęty dokument znacznie odbiega od swojego pierwotnego kształtu. W pierwszej wersji zakazany był m. in. handel internetowy. Pomijając praktyczny aspekt regulacji, która byłaby w zasadzie niemożliwa do egzekwowania, przepis faworyzowałby zagraniczne podmioty działające na polskim rynku - nie byłoby żadnych przeszkód, by robić zakupy w niemieckim Amazonie. Tym samym polskie prawo w praktyce dyskryminowałoby rodzimych przedsiębiorców.

Zapis ten jednak nie został utrzymany i handel elektroniczny będzie się odbywał w każdą niedzielę bez przeszkód. Oznacza to interesującą perspektywę rozwoju dla firm, które zdążyły zrozumieć i wdrożyć w swojej organizacji omnichannel.

Weekendowy showrooming

Podpisana ustawa zakłada zakaz handlu, nie zabrania jednak otwierania sklepów. Firmom, które nie rozwijały do tej pory swojego e-commerce, ta informacja niewiele pomaga. Jednak marki, które już intensywnie działają w tym obszarze, mogą wykorzystać showrooming: zachowanie konsumentów, która polega na oglądaniu towaru w sklepie stacjonarnym, a następnie kupowaniu go online. Najnowszy raport Gemius wskazuje, że już 42 proc. Polaków przyznaje, że „zawsze” lub „często” szuka w tradycyjnych sklepach informacji na temat obuwia, które zamierzają kupić online. Dla kategorii RTV/AGD wartość ta wynosi 41 proc., dla kosmetyków i perfum 37 proc., a dla odzieży i dodatków modowych 36 procent.

Jest to o tyle istotne, że już 47 proc. klientów przyznaje, że wykorzystuje urządzenia mobilne do kupowania. W kraju, gdzie nasycenie usługami szerokopasmowego mobilnego internetu wynosi 114,6 proc., robienie zakupów w dowolnym miejscu – także w sklepie stacjonarnym innej marki – nie stanowi żadnego problemu.

Sklep, który nie sprzedaje, a jedynie pozwala przymierzyć buty lub ubrania, które zostaną kupione przez internet, tylko wydaje się ryzykownym pomysłem. Swój showroom w Londynie otworzyła Zara. W sklepie można przymierzyć i obejrzeć kolekcje modowe, jednak nie można ich na miejscu kupić. Zamówienie złożone do godziny 14 jest dostarczane jeszcze tego samego dnia, a po 14 – następnego. Grzegorz Lipnicki, prezes Top Secret już w tej chwili deklaruje zainteresowanie tą drogą rozwoju.

Ogólnoświatowe trendy wskazują, że showroomy i innowacyjne metody sprzedawania będą tylko coraz popularniejsze. W zeszłym roku indyjski HomeShop18 umieścił na lotnisku w New Delhi ścianę ze zdjęciami produktów, które użytkownik może zeskanować i od razu kupić przy użyciu swojego telefonu. Dla użytkowników, którzy mają coraz mniej czasu, showroom lub taka cyfrowa ściana to atrakcyjne narzędzie.

W tym kontekście interesujące jest otwarcie stacjonarnego sklepu eobuwie.pl. Internetowy gigant wyposażył swój salon w najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne, między innymi dedykowaną aplikację do składania zamówień. W momencie wejścia klient sięga po tablet z dedykowaną aplikacją, przy pomocy której zamawia z magazynu wskazane buty. Od wciśnięcia przycisku „zamawiam” to otrzymania butów nie mija więcej niż 3 minuty.

Otwierany salon ma rozmiar 60 tradycyjnych salonów z obuwiem. Wskazuje to wyraźnie, że klienci doceniają ogromny wybór w internecie i nie chcą być ograniczani faktem, że w salonie dostępne są jedynie wybrane modele. Cyfryzacja całego procesu rozwiązuje bolączki wielu standardowych salonów, między innymi bałagan w asortymencie oraz ograniczony wybór. W praktyce jest to połączenie zalet świata online i offline – szybkość i bogactwo wyboru ze sklepu online wraz z możliwością wzięcia butów do ręki, obejrzenia ich i przymierzenia.

W rozmowie z Business Insiderem prezes eobuwie.pl Marcin Grzymkowski wskazał, że celuje w przychody na poziomie 1 miliarda złotych już w 2018 roku.

Showrooming na dłużej

Według badania SW Research przeprowadzonego na zlecenie Leroy Merlin, w 2025 roku klienci będą chętniej wydawali pieniądze w sklepach internetowych niż w stacjonarnych. Zakupy online pozwalają ominąć kolejki do kasy, nie trzeba się też martwić transportem i wnoszeniem ich do domu. Już dzisiaj 20 proc. sprzętu elektronicznego w Polsce kupowane jest online.

Argumentem za dalszym wzrostem znaczenia innowacyjnych form handlu jest również generalna niechęć Polaków do zakazu handlu w niedzielę. Badanie przeprowadzone przez instytut Pollster wskazuje, że 54 proc. nie popiera takiego zakazu. Z kolei 10 proc. popiera zakaz handlu w co drugą niedzielę a 21 proc. wspiera tę inicjatywę. Oznacza to, że klienci mają potrzebę robienia zakupów w weekendy. Dla marek, które mają techniczne możliwości udostępnienia showroomów oznacza to, że nagle w tych kilku dniach w miesiącu całkowicie znika konkurencja, która nie wdrożyła omnichannel.

Istotny będzie również tak zwany efekt dni wolnych. Sieci spożywcze na dzień przed dniem wolnym od handlu notują nawet 10 proc. wyższe obroty niż standardowo. Półki w piekarniach i sklepach spożywczych są przed dodatkowym wolnym dniem tak ogołocone, jakby czas bez zakupów miał trwać co najmniej trzy tygodnie. Jeśli w każdym miesiącu będzie dodatkowy dzień bez handlu, paradoksalnie może to działać pobudzająco dla branży retail.

Wnioski

Hokejowi gracze już od dawna wskazują biznesmenom, że sztuką nie jest ślizgać się tam, gdzie krążek jest. Mistrzowie ślizgają się tam, gdzie on dopiero będzie. Wszyscy ci, którzy już zdecydowali się na rewolucję omnichannel w swoich organizacjach, odczują z tego profity.

Nowe prawo przewiduje, że od 2019 roku handlować będzie można już tylko w jedną niedzielę w miesiącu a od 2020 wszystkie będą wolne od handlu. Daje to dwa lata na przygotowanie odpowiedzi i dostosowanie się do nowej rzeczywistości rynkowej.

Zwłaszcza, że alternatywą jest otwieranie sklepów przy stacjach benzynowych.

 

Pobierz darmowy raport

Customer Journey w branży meblarskiej